Mieszkaniec Kozłowa grał o pół miliona złotych

2017-03-19 16:00:00(ost. akt: 2017-03-17 14:56:37)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Jakub Rudnicki pochodzi z Kozłowa, obecnie mieszka w Gdańsku, gdzie został po ukończeniu miejscowej politechniki. Studiował budownictwo i obecnie pracuje w zawodzie w jednym z biur projektowych. W programie "Milionerzy" wygrał 250.000 złotych. Część pieniędzy zamierza mądrze zainwestować.
Skąd pomysł, żeby wystartować w Milionerach? Czy to pierwszy Pana udział w tego typu programie? Czy przygotowywał się Pan do gry?

„Milionerzy” to pierwszy teleturniej, którym zainteresowałem się jako 10-letni chłopak. Pamiętam, jak z ogromnym zainteresowaniem śledziłem te rozgrywki. Dlatego jak w telewizji pojawiła się informacja o reaktywowaniu tego teleturnieju, postanowiłem się do niego zgłosić. Nie jest to pierwszy teleturniej, w którym wziąłem udział – ok. 1,5 roku byłem w „Jeden z dziesięciu”.

Wygrałem nawet odcinek, w którym wystąpiłem. Do tego typu teleturniejów nie da się przygotować. Dlatego jadąc na nagranie „Milionerów” również tego nie robiłem. Recepta wydaje się prosta - cały czas trzeba być otwartym na wszelkie informacje ze świata, lubić pogłębiać swoją wiedzę i mieć szerokie zainteresowania.

Jak przebiega kwalifikacja do programu?

Kwalifikacje są dwuetapowe. Najpierw wypełnia się dosyć rozbudowaną i czasochłonną ankietę. Muszę przyznać, że niektóre pytania są bardzo zaskakujące.

Należy wykazać się humorem i abstrakcyjnym myśleniem. Nawet kwestie odnośnie zainteresowań są bardzo rozbudowane – dotyczą słuchanej muzyki, ulubionych filmów lub seriali, czytanych książek czy upodobań sportowych.

Następnie spośród wszystkich zgłoszeń wybieranych jest, jeśli dobrze pamiętam, ok. 600 osób, z którymi przeprowadzana jest rozmowa telefoniczna. W jej trakcie odpowiadamy na pytania podobne do tych, które spotykamy w samym programie.

Do studia zapraszanych jest ok. 360 uczestników, którzy najlepiej wypadli podczas tej rozmowy.

Czy trudno było zachować w tajemnicy informację o wygranej?

Nagranie w moim przypadku odbyło się miesiąc przed emisją. Do tego czasu zabronione jest ujawnienie przebiegu gry, jak i informacji o ewentualnej wygranej. Przyznam, że ciężko było zachować tajemnicę.

Szczególnie, że wielokrotnie osoby z rodziny, czy znajomi, brali mnie pod włos i przebiegle wtrącali w rozmowę pytania, z których mogliby coś wywnioskować. Do końca udało mi się zachować minę pokerzysty, dzięki czemu, mam nadzieję, wszyscy mogli przeżyć wielkie emocje.

Pierwsze wrażenie po wejściu do studia nagrań..

Najbardziej denerwowałem się oczekując na nagranie, co trwało dosyć długo, bo około 1,5 godziny.

Wszyscy dookoła są rozemocjonowani, co udzielało się również i mi. Później następuje wizyta w garderobie, gdzie nakładany jest makeup. Niecodzienne doświadczenie dla mężczyzny.

Następuje szereg odpraw i objaśnień. Od tego momentu stres zupełnie mnie opuścił i z zainteresowaniem śledziłem kulisy nagrywania programu.

Wszystkie osoby zajmujące się produkcją mają wielkie poczucie humoru, co przyczynia się do rozładowania atmosfery. W samym studiu działa magia telewizji – plan jest zdecydowanie mniejszy, niż wydaje się to na szklanym ekranie.

Zaczyna się gra i .... Co się kłębi w głowie ?

Najpierw pytanie do 6 uczestników. Jadąc na nagranie najbardziej marzyłem o przejściu tego etapu, aby móc usiąść naprzeciwko Huberta Urbańskiego.

Ogromne nerwy, adrenalina uderza do głowy i ostatecznie się udaje! Na fotelu emocje są równie wysokie, choć akurat na mnie działają mobilizująco. Cieszyłem się z trwającej rozgrywki i czekałem na każde kolejne pytanie.

Padają pytania. Czy łatwo jest powiedzieć: ostatecznie ?

Bardzo łatwo jest powiedzieć ostatecznie, jeśli zna się prawidłową odpowiedź. Za każdym razem czekając na potwierdzenie prawidłowości z gracza ulatuje pewność siebie jak powietrze z przebitego balonika.

Czy był Pan pewien każdej odpowiedzi czy ryzykował? Czy nie traci się pewności, że zna się odpowiedź, gdy prowadzący pyta np. jest Pan pewien? Potrzebuje Pan więcej czasu?

Nie byłem pewien ostatnich trzech odpowiedzi. Co do jednej na szczęście pomógł mi kolega wytypowany do koła ratunkowego.

W dwóch pozostałych podjąłem ogromne ryzyko. Szczególnie jeśli chodzi o skecz Monty Python’a, którego akurat nie widziałem.

Wykorzystałem wtedy „Pytanie do publiczności”, choć jestem przekonany, że większość osób również strzelała. Brawura się opłaciła. Doświadczyłem wtedy największego w życiu uczucia ulgi.

Wiadomo, że ciągłe pytania prowadzącego mają deprymować uczestnika. Niestety, taka jest rola prowadzącego. Jest to rodzaj psychologicznej gry, od której trzeba starać się odciąć, aby w ostatniej chwili nie zmienić zdania lub nie zmarnować kół ratunkowych.

Pan Hubert jest odpowiednią osobą na tym miejscu – potrafi umiejętnie zwodzić gracza, a poza tym tryska humorem, żartuje z uczestnikami i publicznością.

Dlaczego Pan zrezygnował z odpowiedzi na pytanie za 500.000 zł, mimo że znał Pan odpowiedź?

Będąc widzem przed telewizorem sprawa wygląda zupełnie inaczej, niż kiedy siedzi się na fotelu w studiu.

Wydaje mi się, że trzeba tam po prostu być, żeby doświadczyć wątpliwości, które trapią uczestnika, w szczególności w pytaniu o taką stawkę. Również przerwa w programie ma trochę dekoncentrujący wpływ.

Początkowo byłem przekonany, co do prawidłowej odpowiedzi. Jednak później zacząłem doszukiwać się ewentualnych haczyków. Było to pytanie o bagatela pół miliona złotych.

Obawiałem się, że satyna może być domieszką wykorzystywaną do szycia mundurów. Według mnie ryzyko było za duże, więc postanowiłem zrezygnować na tym etapie – ciesząc się i tak z dużej wygranej.

Co Pan czuł, gdy otrzymał czek na 250.000 zł?

Programowi towarzyszą tak wielkie emocje, że po skończonym odcinku nie potrafiłem nawet przypomnieć sobie wszystkich pytań. Z pewnością czułem ogromną radość i satysfakcję, że udało mi się spełnić marzenia.

Na co wyda Pan pieniądze?

Wszystkiego nie zdradzę, ale część pieniędzy przeznaczę na ciekawe letnie wakacje. Myślałem o kupnie nowego sprzętu muzycznego (gram na keyboardzie) albo samochodu.

Pozostałą część postaram się mądrze zainwestować. Chciałbym wszystkim bardzo podziękować za miłe słowa i życzenia, które otrzymałem po emisji programu. Mam nadzieję, że dostarczyłem państwu długo niezapomnianych wrażeń.
[hr]

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mieszkańcy #2205147 | 83.24.*.* 20 mar 2017 09:53

    Chociaż raz Kozłowo jest sławne pozytywnie!!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. ?? #2205096 | 157.25.*.* 20 mar 2017 08:03

    tvn oglądać, bo tam pytania o ich seriale i programy. o jakąś rozenek czy inną azje

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. koziołek matołek #2205075 | 205.201.*.* 20 mar 2017 07:00

    Maciuś Prażmo nie gratuluje?

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  4. PSL - nie głosuję #2204957 | 217.99.*.* 19 mar 2017 19:35

    Żeby wygrać w Milionerach trzeba mieć wiedzę.Gratulacje Panie Jakubie. Do działaczy PSL i PO: Przynależność partyjna nie pomoże :-).

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. anonim #2204894 | 31.0.*.* 19 mar 2017 17:19

      mądry gość, zdecydowanie zasłużył na wygraną!

      Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (6)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5